poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 10

Witam!
Przepraszam, za długą przerwę, ale szkoła pochłonęła mnie do tego stopnia, że nie miałam czasu nawet myśleć. Naszczęście już mnie wypluła i mam tydzień wolnego więc, wstawiam rozdział i możecie się spodziewać następnego w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że ten przypadnie wam do gustu.
Miłego czytania :)
Przyjaciółka marnotrawna
Czułam, jak ręce same powędrowały do jego włosów, a tułów przylgnął do jego klatki piersiowej wczepiając się mocniej w silne objęcia. Jedną ręką trzymał mnie mocno, drugą gładził lekko po plecach. Całował delikatnie, z wyczuciem i… Oh! Chciałam tylko czuć ten słodki zapach, zatracić się w tym pocałunku i już nigdy nie wyjść… W głowie mi huczało. Powoli z tego huku zaczęła się wyłaniać jedna, lecz dobitnie się rysująca fraza: „tylko kumpel…”. Nagle odzyskałam czucie w kończynach i odskoczyłam jak poparzona, zatykając sobie usta rękami. Byłam przerażona… Nie wiedziałam co robię, wiedziałam tylko, że muszę jak najszybciej stąd odejść, że jeśli choć jeszcze chwilę tu będę, to w końcu się złamię.  Spojrzałam na jego zawiedziony wyraz twarzy.
-Ja…- zaczął, lecz potrząsnęłam gwałtownie głową, posłałam mu przepraszające spojrzenie i wbiegłam do domu, miotana sprzecznymi uczuciami . Jak mogłam być taka idiotką? Rozum mówił mi, że uczyniłam dobrze, choć może nie powinnam była w ogóle się z nim całować, aby nie robić mu nadziei, natomiast serce… Sercu w ogóle się to nie podobało…
Wbiegłam po schodach na górę, ale nie weszłam do swojego pokoju tylko skierowałam się do drzwi naprzeciwko. Emilia stał tyłem do wejścia grzebiąc w jednej ze swoich szafek.
-No i jak było?- zapytała nawet nie spojrzawszy na mnie, zanim zdążyłam wypowiedzieć choćby słowo.
-Co?- spytałam głupio
-Chryste Panie! Lukrecja! Czyżby Szymon mózg ci przez usta wyssał?- zapytała Emily nie odrywając  wzroku od papierów, uprzednio wyjętych z szafki. Rzuciłam w nią kurteczką, którą wciąż trzymałam w ręku.
-Podglądałaś?!
-Wyluzuj! Nie celowo przecież...  Co ty sobie myślisz… Nie takie rzeczy się robiło… Bez urazy siostra, ale aż tak ciekawa nie jesteś, żebym cię musiała szpiegować i podglądać dniem i nocą… No ale streszczaj się, bo nie mam zamiaru tracić całego dnia na twoje wrażenia z pierwszego pocałunku…-  Wyjrzałam za drzwi, spojrzałam w jeden i drugi koniec korytarza, zamknęłam je dokładnie, po czym osunęłam się po nich na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach.
-Więc? Jak było?- spytała Emilia. Jęknęłam tylko cicho, nie podnosząc głowy.- Aż tak źle?- Pokiwałam głową.- Aż tka źle całuje?!- spytała z niedowierzaniem.
-Co?! Nie! Całuje… niebiańsko!!!- wydyszałam wreszcie podnosząc wzrok na siostrę, która patrzyła teraz na mnie lekko skonsternowana.
-No to o co ci chodzi?!
-Ja zrobiłam coś bardzo głupiego…- Powiedziałam cicho.
-Co takiego niby? Całowałaś się z kumplem? Wiesz to może nie brzmi najlepiej… ale może jak to sobie wyjaśnicie to się jakoś ułoży. W końcu przyjaźń jest najlepszą podstawą związku…
-Nie! To znaczy… to też! Ale ja zrobiłam coś jeszcze gorszego… Ja nie dość, że się z nim całowałam, to mu uciekłam!!!- wyrzuciłam z siebie. Zapadła cisza.
-Co zrobiłaś?- spytała Emilia nie wierząc własnym uszom. Wytrzeszczyła na mnie oczy.
-Uciekłam!- prawie krzyknęłam, już kompletnie rozhisteryzowana. Zaczęłam miotać się po pokoju.- No bo tak dobrze się nam gadało i w ogóle, a potem on… oh! To się stało tak nagle! Ja… byłam zaskoczona i… O mój Boże! To było niesamowite!... ale później… Wrócił rozsądek i ja się… przestraszyłam! Nawet nie jego, ale… moich uczuć… To było za cudowne! Tak nie powinno być! Ja nie mogę tak się czuć z Szymonem!!! To tylko kumpel!!! Ja… ja… ja go chyba zraniłam…- Przerwałam na chwile, by wziąć oddech. Z każdym moim urwanym zdaniem siostra patrzyła na mnie z coraz dziwniejszym wyrazem twarzy. Spojrzałam jej w oczy i jęknęłam:- Emilia, co ja mam robić?! Gdybyś widziała jego wyraz twarzy…
-Jesteś idiotką, wiesz?- powiedziała w końcu Emily, po chwili milczenia. Pokiwałam głową i ukryłam twarz w dłoniach.- Jaka normalna dziewczyna zaczyna się całować z chłopakiem, aby potem uciec…?
-Oh! Nie przesadzaj… Poza tym, to on zaczął…
- Wiesz co nie rozumiem cię… Naprawdę fajny chłopak interesuje się tobą, znacie się od dawna, więc wiesz, że możesz mu zaufać, do tego jest inteligentny, przystojny i świetnie całuje, a ty musisz wszystko spieprzyć? I jeszcze zamiast lecieć do niego i błagać o wybaczenie, że jesteś taką niezrównoważoną emocjonalnie dziewcynką, to ty masz wątpliwości???!- zatkało mnie trochę, muszę przyznać… Nie spodziewałam się takiego natłoku krytycznych słów. Stałam przez kilka sekund wpatrując się w siostrę z lekko otwartymi ustami. – No i co się tak gapisz? Luśka, to widać, że jesteś w nim po uszu zakochana… Choć nie wydaje mi się aby jakikolwiek normalny chłopak przyjąłby cię z otwartymi ramionami po takim potraktowaniu…
-Ale Emilia ja się boję…- powiedziałam cicho i usiadłam na łóżku.- nigdy nie patrzyłam na Szymona, przez pryzmat… no wiesz… bycia razem. Nie wiem czy to by w ogóle wypaliło, a do tego ta obecna sytuacja…
-Na pewno uda się ją jakoś wytłumaczyć…- powiedziała Emily łagodniejszym tonem, aby mnie pocieszyć.  Ja natomiast spojrzałam na nią jak na wariatkę. Wytłumaczyć…?! Dopiero po chwili zrozumiałam, że mówimy o dwóch zupełnie różnych rzeczach. Siostra zapewne nadal myślała o dzisiejszym incydencie, ja natomiast o sprawie Romanowów i wrażeniach ostatnich dni…
Jeszcze trochę porozmawiałyśmy, a potem postanowiłam udać się pod prysznic.
Stałam pozwalając, aby ciepły strumień wody bębnił w moje zmęczone plecy. Zmęczone nie tyle wysiłkiem fizycznym, ale dźwiganiem tego brzemienia, które na nie spadło. Cała byłam, jakoś tak psychicznie zmęczona… Ktoś chce mnie zabić, nie znamy celu… Może to być jedna osoba (w tych notatkach, było to tak ujęte jakby tu chodziło tylko o jednego osobnika, najprawdopodobniej płci męskiej, ale Anderson w ogóle nie ujął tego jasno, pisał skrótami myślowymi), ale mogła już pociągnąć za sobą więcej (jest przypuszczenie, że chodzi o tajną organizację). Co z tym wszystkim ma wspólnego Ben? Kto miałby się dowiedzieć, że przekazuje mi jakieś informacje i co by mu groziło? To  może oznaczać, że rzeczywiście więcej niż jedna osoba jest zamieszana w to wszystko, i komuś zależy, żebym się o niczym nie dowiedziała, żebym nie była przygotowana… A Pola? Czemu mi to robi? Czy naprawdę ma powód aby się tak zachowywać? Szymon… O mój Boże! Przypomniałam sobie to uczucie, kiedy mnie całował, to było lepsze niż cokolwiek innego… Do tej pory całowałam się tylko dwa razy w życiu i choć drugi już nie był tak fatalny jak pierwszy, bo chłopak nie miał twarzy obsypanej pryszczami i był trochę bardziej wprawiony, to to co Szymon ze mną robił przechodziło ludzkie pojęcie… Nie mam pojęcia, gdzie się tego nauczył… No dobra, mam pojęcie, ale… awwww… nie chcę nawet o tym myśleć. O jejku przyłapałam się na tym, że jestem zazdrosna… Idiotko!- skarciłam się. -Przecież dopiero co mówiłaś, że to tylko twój kumpel, że nie ma możliwości aby z tego wniknęło coś więcej. Przypomniały mi się słowa Emily: „Luśka, to widać, że jesteś w nim po uszu zakochana…”. Może miała rację… Muszę być ze sobą szczera… Chyba się zakochałam… Teraz jednak przypomniało mi się co siostra mówiła dalej: „Choć nie wydaje mi się aby jakikolwiek normalny chłopak przyjąłby cię z otwartymi ramionami po takim potraktowaniu…” Ah! Co ja najlepszego zrobiłam? Trzeba będzie z nim porozmawiać…
Wyszłam z pod prysznica i spojrzałam w lustro. Patrzyła na mnie drobna osóbka o morskich oczach. Rude mokre włosy wiły się luźno wokół mojej twarzy. Nigdy nie uważałam się za szczególnie ładną, raczej za przeciętną. Wyszorowałam zęby, zawinęłam włosy w różowy ręcznik i wyszłam z łazienki. O mało się nie zabiłam potykając się o mały samochodzik.
-Leon! Posprzątaj to i naucz się wreszcie nie zostawiać wszędzie swoich zabawek! – krzyknęłam w stronę pokoju maluchów. W odpowiedzi z za drzwi wyskoczyła mała blond włosa osóbka i piszcząc: -Lukrecja! Wróciłaś!- zwaliła mnie z nóg.
-Na litość boską Anastazja opanuj się!- wydyszałam próbując wstać i zdjąć z siebie siostrzyczkę.- Nie było mnie tylko jedną noc.
-Całowałaś się z Szymkiem.- wypaliła mała nagle
-Skąd wiesz?- spytałam zaskoczona. Jejku! Czy w tym domu się nic nie ukryje?
-Widziałam.- powiedziała spokojnie Ana- Nie martw się, wybaczam ci. – dodała łaskawym tonem
-Oh! Dziękuję, o pani.- zaśmiałam się i poczochrałam siedmiolatce włosy. Moja młodsza siostra odkąd nauczyła się mówić była ogromnie zakochana w moim najlepszym przyjacielu.
-No, dla mnie i tak był za wysoki. I co teraz już zawsze się będziecie całować?- spytała bezczelnie- No wiesz… Na powitanie, na pożegnanie i w między czasie też?
-Nie wiem szkrabie, a teraz idź do siebie i daj mi się ubrać. A! I weź ten samochód ze sobą.- siostrzyczka uśmiechnęła się do mnie promiennie, pokiwała głową i odeszła posłusznie. Weszłam do siebie do pokoju i rozejrzałam się. W kącie pokoju na tle butelkowo zielonej ściany stała ciemno brązowa szafa na nóżkach. Pod oknem biureczko, a na nim sterta książek. Na przeciwległej ścianie wisiały półki z książkami i wierzą stereo o obok mnóstwo plakatów: Z Dirty Dancing, Marilyn Monroe, Michaela Jacksona, Blur, Gorillaz ( miałam kiedyś też Beatlsów, ale kiedy mój brat będąc jeszcze mniejszym i jeszcze bardziej wkurzającym brzdącem powycinał im głowy aby zrobić taką planszę jaką mają czasami w kinie lub w wesołym miasteczku, do robienia sobie zdjęć, musiałam go zdjąć i do tej pory nie nabyłam nowego.) Łóżko było najprostsze na świecie. Był też mały stolik z lampką i wygodny fotel obity perkalem, w którym siadałam zwykle z laptopem bądź czytając książkę.
Ubrałam się w Jeansy i błękitną bluzkę. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, nie kłopotałam się w ogóle ponieważ wiedziałam, że mama jest o wiele bliżej na dole, a sama też się nikogo nie spodziewałam, zdziwiłam się więc gdy usłyszałam po chwili ciche pukanie.
-Proszę.- powiedziałam zaskoczona i odwróciłam się aby zobaczyć stojącą w drzwiach szatynkę z włosami obciętymi do szyi. Patrzyła na mnie lekko przestraszonym wzrokiem szarych oczu- Pola.
-Cześć. – powiedziała cichym głosem.- Możemy porozmawiać?- Odchrząknęłam nagle bardzo zdenerwowana.
-Jasne- wychrypiałam.- Usiądź, proszę.- wskazałam na fotel. Usiadła na skraju. Ja też usiadłam, na łóżku i potarłam nerwowo dłońmi o uda.
-Więc…?- spytałam nieśmiało. Pola bardzo intensywnie oglądała podłogę. W końcu przemówiła:
-Ja… Ja chciałabym cię przeprosić…- ucichła, jakby mając nadzieję, że jej przerwę, ale ja milczałam.- Chciałabym cię przeprosić…- zaczęła znowu- za to ja się zachowywałam, wobec ciebie, wobec was wszystkich, ale to o ciebie głównie chodziło.- przyznała.
-Dlaczego taka byłaś?- spytałam nie zważając na to, że może się poczuć niezręcznie, albo, że będzie jej trudno na to odpowiedzieć, a ja i tak się domyślam o co chodziło.
-Byłam zazdrosna.- odpowiedziała natychmiast. Zdziwiła mnie tak szybka odpowiedź.
-Zazdrosna? O co? O Szymona? –zapytałam odważnie, choć w pierwszej chwili nie chciałam mówić tak wprost.
-Też, ale nie tylko…-wstała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju- Ty jesteś taka zawsze idealna, wszyscy cię lubią, jesteś ładna i utalentowana. Szymon i tak już za tobą szaleje, a jeszcze ta cała nowa sprawa sprawiła, że znowu znalazłaś się w centrum uwagi… - wyrzucała z siebie Pola jakby zdecydowała powiedzieć wszystko co jej leży na sercu. Trochę mnie przeraziły jej słowa. Nigdy bym nie pomyślała, że ktoś może tak mnie odbierać.
-Czyli ty wiesz o „tym”?
- Tak, Szymon mi powiedział… Ja… Tak mi głupio! Zachowywałam się jak idiotka… zadufana w sobie egoistka… Nie wzięłam tego na poważnie… Myślałam, że to jakaś bzdura, i chciałam choć raz w życiu zepchnąć na drugi plan… upokorzyć, czy coś w tym rodzaju… nie wiem… to było żałosne… Teraz wiem, że się myliłam… I do tego zawiodłam twoje zaufanie… Przepraszam.- wreszcie spojrzała mi prosto w oczy… Miałam wrażenie jakby zdjęła wreszcie okropną maskę, która, przez ostatnie dwa tygodnie ukrywała moją przyjaciółkę… Pola wróciła… zobaczyłam to w jej oczach… A potem, nie wiem jak to się stało stałyśmy już przytulone i wypłakiwałyśmy się sobie w ramiona. Oh, God! Dziewczyny...
Gdy się wreszcie opanowałyśmy spojrzałyśmy na siebie przez łzy i promienny uśmiech wykrzywił nasze twarze.
-Mam jeszcze jedno pytanie…- powiedziałam po chwili- Jedno mnie zastanawia…
-Hmm?
-Co z resztą klasy? Co oni do mnie mają?
-A…- Polka się zmieszała- Lukrecja ja cię strasznie przepraszam… To ja im nagadałam o tobie…- Nie bardzo mnie to zaskoczyło, ale mimo wszystko poczułam ukłucie żalu…
-A co im nagadałaś?... Albo nie, nie mów,  nie chcę wiedzieć…- i przytuliłam ją ponownie. Nie pomyśałabym nigdy, że tak to się skończy. Moja własna reakcja na przeprosiny również była dl mnie zagadką... Może to hormony...
-Przepraszam… Ja to odkręcę…- Pola znowu zaczęła się jąkać...
-Nic się nie stało.


Jest 24 kwietnia bieżącego roku.
Po ponownym przeczytaniu rozdziału, aktualizuję go z drobnymi poprawkami (jakieś tam literówki i dwa dodane zdania, nic znaczącego, ale uznałam, że będzie uczciwiej powiadomić o zmianach.) Gdybyście jeszcze zauważyli jakieś błędy to piszcie :)

2 komentarze:

  1. Moja kochana. Weź ty to gdzieś wyślij, mało jest wydawnictw? A tu nam się taka perełka chowa... Scena pocałunku cudna ;D
    YAY! Czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź się nie wygłupiaj! Co za nowe szaleństwo rodzi się w Twojej głowie!? a perla to chyba taka sztuczna, plastikowa... Ale dziękuję <3 tęsknię za Tobą...

    OdpowiedzUsuń