Witam!
Przepraszam, za długą przerwę, ale szkoła pochłonęła mnie do tego stopnia, że nie miałam czasu nawet myśleć. Naszczęście już mnie wypluła i mam tydzień wolnego więc, wstawiam rozdział i możecie się spodziewać następnego w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że ten przypadnie wam do gustu.
Miłego czytania :)
Przyjaciółka marnotrawna
Czułam, jak ręce same powędrowały do jego włosów, a tułów przylgnął do
jego klatki piersiowej wczepiając się mocniej w silne objęcia. Jedną ręką
trzymał mnie mocno, drugą gładził lekko po plecach. Całował delikatnie, z wyczuciem
i… Oh! Chciałam tylko czuć ten słodki zapach, zatracić się w tym pocałunku i
już nigdy nie wyjść… W głowie mi huczało. Powoli z tego huku zaczęła się
wyłaniać jedna, lecz dobitnie się rysująca fraza: „tylko kumpel…”. Nagle
odzyskałam czucie w kończynach i odskoczyłam jak poparzona, zatykając sobie
usta rękami. Byłam przerażona… Nie wiedziałam co robię, wiedziałam tylko, że
muszę jak najszybciej stąd odejść, że jeśli choć jeszcze chwilę tu będę, to w
końcu się złamię. Spojrzałam na jego
zawiedziony wyraz twarzy.
-Ja…- zaczął, lecz potrząsnęłam gwałtownie głową, posłałam mu
przepraszające spojrzenie i wbiegłam do domu, miotana sprzecznymi uczuciami .
Jak mogłam być taka idiotką? Rozum mówił mi, że uczyniłam dobrze, choć może nie
powinnam była w ogóle się z nim całować, aby nie robić mu nadziei, natomiast
serce… Sercu w ogóle się to nie podobało…
Wbiegłam po schodach na górę, ale nie weszłam do swojego pokoju tylko
skierowałam się do drzwi naprzeciwko. Emilia stał tyłem do wejścia grzebiąc w
jednej ze swoich szafek.
-No i jak było?- zapytała nawet nie spojrzawszy na mnie, zanim zdążyłam
wypowiedzieć choćby słowo.
-Co?- spytałam głupio
-Chryste Panie! Lukrecja! Czyżby Szymon mózg ci przez usta wyssał?-
zapytała Emily nie odrywając wzroku od
papierów, uprzednio wyjętych z szafki. Rzuciłam w nią kurteczką, którą wciąż
trzymałam w ręku.
-Podglądałaś?!
-Wyluzuj! Nie celowo przecież... Co
ty sobie myślisz… Nie takie rzeczy się robiło… Bez urazy siostra, ale aż tak
ciekawa nie jesteś, żebym cię musiała szpiegować i podglądać dniem i nocą… No
ale streszczaj się, bo nie mam zamiaru tracić całego dnia na twoje wrażenia z
pierwszego pocałunku…- Wyjrzałam za
drzwi, spojrzałam w jeden i drugi koniec korytarza, zamknęłam je dokładnie, po
czym osunęłam się po nich na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach.
-Więc? Jak było?- spytała Emilia. Jęknęłam tylko cicho, nie podnosząc
głowy.- Aż tak źle?- Pokiwałam głową.- Aż tka źle całuje?!- spytała z
niedowierzaniem.
-Co?! Nie! Całuje… niebiańsko!!!- wydyszałam wreszcie podnosząc wzrok na
siostrę, która patrzyła teraz na mnie lekko skonsternowana.
-No to o co ci chodzi?!
-Ja zrobiłam coś bardzo głupiego…- Powiedziałam cicho.
-Co takiego niby? Całowałaś się z
kumplem? Wiesz to może nie brzmi najlepiej… ale może jak to sobie wyjaśnicie to
się jakoś ułoży. W końcu przyjaźń jest najlepszą podstawą związku…
-Nie! To znaczy… to też! Ale ja
zrobiłam coś jeszcze gorszego… Ja nie dość, że się z nim całowałam, to mu
uciekłam!!!- wyrzuciłam z siebie. Zapadła cisza.
-Co zrobiłaś?- spytała Emilia nie
wierząc własnym uszom. Wytrzeszczyła na mnie oczy.
-Uciekłam!- prawie krzyknęłam, już
kompletnie rozhisteryzowana. Zaczęłam miotać się po pokoju.- No bo tak dobrze
się nam gadało i w ogóle, a potem on… oh! To się stało tak nagle! Ja… byłam
zaskoczona i… O mój Boże! To było niesamowite!... ale później… Wrócił rozsądek
i ja się… przestraszyłam! Nawet nie jego, ale… moich uczuć… To było za cudowne!
Tak nie powinno być! Ja nie mogę tak się czuć z Szymonem!!! To tylko kumpel!!!
Ja… ja… ja go chyba zraniłam…- Przerwałam na chwile, by wziąć oddech. Z każdym
moim urwanym zdaniem siostra patrzyła na mnie z coraz dziwniejszym wyrazem
twarzy. Spojrzałam jej w oczy i jęknęłam:- Emilia, co ja mam robić?! Gdybyś
widziała jego wyraz twarzy…
-Jesteś idiotką, wiesz?- powiedziała w
końcu Emily, po chwili milczenia. Pokiwałam głową i ukryłam twarz w dłoniach.-
Jaka normalna dziewczyna zaczyna się całować z chłopakiem, aby potem uciec…?
-Oh! Nie przesadzaj… Poza tym, to on
zaczął…
- Wiesz co nie rozumiem cię… Naprawdę
fajny chłopak interesuje się tobą, znacie się od dawna, więc wiesz, że możesz
mu zaufać, do tego jest inteligentny, przystojny i świetnie całuje, a ty musisz
wszystko spieprzyć? I jeszcze zamiast lecieć do niego i błagać o wybaczenie, że
jesteś taką niezrównoważoną emocjonalnie dziewcynką, to ty masz wątpliwości???!-
zatkało mnie trochę, muszę przyznać… Nie spodziewałam się takiego natłoku
krytycznych słów. Stałam przez kilka sekund wpatrując się w siostrę z lekko
otwartymi ustami. – No i co się tak gapisz? Luśka, to widać, że jesteś w nim po
uszu zakochana… Choć nie wydaje mi się aby jakikolwiek normalny chłopak
przyjąłby cię z otwartymi ramionami po takim potraktowaniu…
-Ale Emilia ja się boję…- powiedziałam
cicho i usiadłam na łóżku.- nigdy nie patrzyłam na Szymona, przez pryzmat… no
wiesz… bycia razem. Nie wiem czy to by w ogóle wypaliło, a do tego ta obecna
sytuacja…
-Na pewno uda się ją jakoś
wytłumaczyć…- powiedziała Emily łagodniejszym tonem, aby mnie pocieszyć. Ja natomiast spojrzałam na nią jak na
wariatkę. Wytłumaczyć…?! Dopiero po chwili zrozumiałam, że mówimy o dwóch
zupełnie różnych rzeczach. Siostra zapewne nadal myślała o dzisiejszym
incydencie, ja natomiast o sprawie Romanowów i wrażeniach ostatnich dni…
Jeszcze trochę porozmawiałyśmy, a potem
postanowiłam udać się pod prysznic.
Stałam pozwalając, aby ciepły strumień
wody bębnił w moje zmęczone plecy. Zmęczone nie tyle wysiłkiem fizycznym, ale dźwiganiem
tego brzemienia, które na nie spadło. Cała byłam, jakoś tak psychicznie zmęczona…
Ktoś chce mnie zabić, nie znamy celu… Może to być jedna osoba (w tych notatkach,
było to tak ujęte jakby tu chodziło tylko o jednego osobnika,
najprawdopodobniej płci męskiej, ale Anderson w ogóle nie ujął tego jasno, pisał
skrótami myślowymi), ale mogła już pociągnąć za sobą więcej (jest
przypuszczenie, że chodzi o tajną organizację). Co z tym wszystkim ma
wspólnego Ben? Kto miałby się dowiedzieć, że przekazuje mi jakieś informacje i
co by mu groziło? To może oznaczać, że rzeczywiście
więcej niż jedna osoba jest zamieszana w to wszystko, i komuś zależy, żebym się
o niczym nie dowiedziała, żebym nie była przygotowana… A Pola? Czemu mi to
robi? Czy naprawdę ma powód aby się tak zachowywać? Szymon… O mój Boże!
Przypomniałam sobie to uczucie, kiedy mnie całował, to było lepsze niż
cokolwiek innego… Do tej pory całowałam się tylko dwa razy w życiu i choć drugi
już nie był tak fatalny jak pierwszy, bo chłopak nie miał twarzy obsypanej pryszczami i
był trochę bardziej wprawiony, to to co Szymon ze mną robił przechodziło ludzkie pojęcie… Nie mam pojęcia, gdzie się tego nauczył… No dobra, mam pojęcie, ale…
awwww… nie chcę nawet o tym myśleć. O jejku przyłapałam się na tym, że jestem
zazdrosna… Idiotko!- skarciłam się. -Przecież dopiero co mówiłaś, że to tylko
twój kumpel, że nie ma możliwości aby z tego wniknęło coś więcej. Przypomniały
mi się słowa Emily: „Luśka, to widać, że jesteś w nim po uszu zakochana…”. Może
miała rację… Muszę być ze sobą szczera… Chyba się zakochałam… Teraz jednak
przypomniało mi się co siostra mówiła dalej: „Choć nie wydaje mi się aby
jakikolwiek normalny chłopak przyjąłby cię z otwartymi ramionami po takim
potraktowaniu…” Ah! Co ja najlepszego zrobiłam? Trzeba będzie z nim porozmawiać…
Wyszłam z pod prysznica i spojrzałam w
lustro. Patrzyła na mnie drobna osóbka o morskich oczach. Rude mokre włosy wiły
się luźno wokół mojej twarzy. Nigdy nie uważałam się za szczególnie ładną, raczej
za przeciętną. Wyszorowałam zęby, zawinęłam włosy w różowy ręcznik i wyszłam z
łazienki. O mało się nie zabiłam potykając się o mały samochodzik.
-Leon! Posprzątaj to i naucz się
wreszcie nie zostawiać wszędzie swoich zabawek! – krzyknęłam w stronę pokoju
maluchów. W odpowiedzi z za drzwi wyskoczyła mała blond włosa osóbka i piszcząc:
-Lukrecja! Wróciłaś!- zwaliła mnie z nóg.
-Na litość boską Anastazja opanuj się!-
wydyszałam próbując wstać i zdjąć z siebie siostrzyczkę.- Nie było mnie tylko
jedną noc.
-Całowałaś się z Szymkiem.- wypaliła
mała nagle
-Skąd wiesz?- spytałam zaskoczona.
Jejku! Czy w tym domu się nic nie ukryje?
-Widziałam.- powiedziała spokojnie Ana-
Nie martw się, wybaczam ci. – dodała łaskawym tonem
-Oh! Dziękuję, o pani.- zaśmiałam się i
poczochrałam siedmiolatce włosy. Moja młodsza siostra odkąd nauczyła się mówić
była ogromnie zakochana w moim najlepszym przyjacielu.
-No, dla mnie i tak był za wysoki. I co
teraz już zawsze się będziecie całować?- spytała bezczelnie- No wiesz… Na
powitanie, na pożegnanie i w między czasie też?
-Nie wiem szkrabie, a teraz idź do
siebie i daj mi się ubrać. A! I weź ten samochód ze sobą.- siostrzyczka
uśmiechnęła się do mnie promiennie, pokiwała głową i odeszła posłusznie.
Weszłam do siebie do pokoju i rozejrzałam się. W kącie pokoju na tle butelkowo
zielonej ściany stała ciemno brązowa szafa na nóżkach. Pod oknem biureczko, a na
nim sterta książek. Na przeciwległej ścianie wisiały półki z książkami i wierzą
stereo o obok mnóstwo plakatów: Z Dirty Dancing, Marilyn Monroe, Michaela
Jacksona, Blur, Gorillaz ( miałam kiedyś też Beatlsów, ale kiedy mój brat będąc
jeszcze mniejszym i jeszcze bardziej wkurzającym brzdącem powycinał im głowy aby
zrobić taką planszę jaką mają czasami w kinie lub w wesołym miasteczku, do robienia
sobie zdjęć, musiałam go zdjąć i do tej pory nie nabyłam nowego.) Łóżko było najprostsze
na świecie. Był też mały stolik z lampką i wygodny fotel obity perkalem, w
którym siadałam zwykle z laptopem bądź czytając książkę.
Ubrałam się w Jeansy i błękitną bluzkę. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, nie kłopotałam się w ogóle ponieważ wiedziałam,
że mama jest o wiele bliżej na dole, a sama też się nikogo nie spodziewałam,
zdziwiłam się więc gdy usłyszałam po chwili ciche pukanie.
-Proszę.- powiedziałam zaskoczona i
odwróciłam się aby zobaczyć stojącą w drzwiach szatynkę z włosami obciętymi do
szyi. Patrzyła na mnie lekko przestraszonym wzrokiem szarych oczu- Pola.
-Cześć. – powiedziała cichym głosem.-
Możemy porozmawiać?- Odchrząknęłam nagle bardzo zdenerwowana.
-Jasne- wychrypiałam.- Usiądź, proszę.-
wskazałam na fotel. Usiadła na skraju. Ja też usiadłam, na łóżku i potarłam
nerwowo dłońmi o uda.
-Więc…?- spytałam nieśmiało. Pola
bardzo intensywnie oglądała podłogę. W końcu przemówiła:
-Ja… Ja chciałabym cię przeprosić…-
ucichła, jakby mając nadzieję, że jej przerwę, ale ja milczałam.- Chciałabym cię
przeprosić…- zaczęła znowu- za to ja się zachowywałam, wobec ciebie, wobec was
wszystkich, ale to o ciebie głównie chodziło.- przyznała.
-Dlaczego taka byłaś?- spytałam nie
zważając na to, że może się poczuć niezręcznie, albo, że będzie jej trudno na to
odpowiedzieć, a ja i tak się domyślam o co chodziło.
-Byłam zazdrosna.- odpowiedziała
natychmiast. Zdziwiła mnie tak szybka odpowiedź.
-Zazdrosna? O co? O Szymona? –zapytałam
odważnie, choć w pierwszej chwili nie chciałam mówić tak wprost.
-Też, ale nie tylko…-wstała i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju- Ty jesteś taka
zawsze idealna, wszyscy cię lubią, jesteś ładna i utalentowana. Szymon i tak
już za tobą szaleje, a jeszcze ta cała nowa sprawa sprawiła, że znowu znalazłaś
się w centrum uwagi… - wyrzucała z siebie Pola jakby zdecydowała powiedzieć
wszystko co jej leży na sercu. Trochę mnie przeraziły jej słowa. Nigdy bym nie
pomyślała, że ktoś może tak mnie odbierać.
-Czyli ty wiesz o „tym”?
- Tak, Szymon mi powiedział… Ja… Tak mi
głupio! Zachowywałam się jak idiotka… zadufana w sobie egoistka… Nie wzięłam tego
na poważnie… Myślałam, że to jakaś bzdura, i chciałam choć raz w życiu zepchnąć
na drugi plan… upokorzyć, czy coś w tym rodzaju… nie wiem… to było żałosne… Teraz
wiem, że się myliłam… I do tego zawiodłam twoje zaufanie… Przepraszam.-
wreszcie spojrzała mi prosto w oczy… Miałam wrażenie jakby zdjęła wreszcie
okropną maskę, która, przez ostatnie dwa tygodnie ukrywała moją przyjaciółkę…
Pola wróciła… zobaczyłam to w jej oczach… A potem, nie wiem jak to się stało
stałyśmy już przytulone i wypłakiwałyśmy się sobie w ramiona. Oh, God! Dziewczyny...
Gdy się wreszcie opanowałyśmy
spojrzałyśmy na siebie przez łzy i promienny uśmiech wykrzywił nasze twarze.
-Mam jeszcze jedno pytanie…-
powiedziałam po chwili- Jedno mnie zastanawia…
-Hmm?
-Co z resztą klasy? Co oni do mnie
mają?
-A…- Polka się zmieszała- Lukrecja ja
cię strasznie przepraszam… To ja im nagadałam o tobie…- Nie bardzo mnie to
zaskoczyło, ale mimo wszystko poczułam ukłucie żalu…
-A co im nagadałaś?... Albo nie, nie
mów, nie chcę wiedzieć…- i przytuliłam ją ponownie. Nie pomyśałabym nigdy, że tak to się skończy. Moja własna reakcja na przeprosiny również była dl mnie zagadką... Może to hormony...
-Przepraszam… Ja to odkręcę…- Pola znowu zaczęła się jąkać...
-Nic się nie stało.
Jest 24 kwietnia bieżącego roku.
Po ponownym przeczytaniu rozdziału, aktualizuję go z drobnymi poprawkami (jakieś tam literówki i dwa dodane zdania, nic znaczącego, ale uznałam, że będzie uczciwiej powiadomić o zmianach.) Gdybyście jeszcze zauważyli jakieś błędy to piszcie :)
Jest 24 kwietnia bieżącego roku.
Po ponownym przeczytaniu rozdziału, aktualizuję go z drobnymi poprawkami (jakieś tam literówki i dwa dodane zdania, nic znaczącego, ale uznałam, że będzie uczciwiej powiadomić o zmianach.) Gdybyście jeszcze zauważyli jakieś błędy to piszcie :)
Moja kochana. Weź ty to gdzieś wyślij, mało jest wydawnictw? A tu nam się taka perełka chowa... Scena pocałunku cudna ;D
OdpowiedzUsuńYAY! Czekam na więcej <3
Weź się nie wygłupiaj! Co za nowe szaleństwo rodzi się w Twojej głowie!? a perla to chyba taka sztuczna, plastikowa... Ale dziękuję <3 tęsknię za Tobą...
OdpowiedzUsuń